«Dreszcz»

1855

Описание

Oferta, jaką Dan Roke – właściciel stadniny w malowniczych krajobrazach Australii – usłyszał z ust hrabiego Octobra, wydawała mu się zbyt kusząca finansowo, by z niej nie skorzystać. Wystarczyło zaszyć się jako stajenny w Yorkshire w Wielkiej Brytanii i wyświetlić sprawę tajemniczych dopingów na wyścigach konnych. Faworyci bowiem przegrywali tam podejrzanie często pewne gonitwy. Problemem było tylko to, że węszący już wcześniej wokół tej sprawy dziennikarz, Tommy Stapleton, miał dziwny wypadek samochodowy, z którego nie wyszedł cało…



3 страница из 212
читать на одной стр.
Настроики
A

Фон текста:

  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Аа

    Roboto

  • Аа

    Garamond

  • Аа

    Fira Sans

  • Аа

    Times

стр.

– Przyjechałem tutaj pod wpływem impulsu – powiedział jakoś bardziej składnie. – I wcale nie jestem pewny, czy to w ogóle miało sens. – Przerwał, wyjął mechanicznie złotą papierośnicę i zbierał myśli zapalając zapalniczkę. Ja czekałem. On uśmiechnął się przelotnie. – Może lepiej zacznę od tego, że przyjechałem do Australii w interesach, miałem sprawy w Sydney, a tutaj do Snowies przyjechałem na zakończenie prywatnego objazdu waszych głównych ośrodków wyścigowych i hodowlanych. Jestem członkiem komitetu, który zarządza wyścigami konnymi w Anglii, i oczywiście wasze konie ogromnie mnie interesują. Kiedy jadłem obiad w Perlooma – kontynuował, mówiąc o naszym najbliższym mieście, oddalonym o piętnaście mil – rozmawiałem z człowiekiem, który zauważywszy mój angielski akcent powiedział, że jedyny Anglik (prócz mnie), jakiego zna, to chłopiec stajenny, który pracuje u pana, i jest na tyle głupi, że chce wracać do domu.

– Zgadza się – przyznałem. – To Simmons.

– Tak, Arthur Simmons. Co to za człowiek?

– Bardzo dobry przy koniach – powiedziałem. – Ale chce wracać do Anglii tylko wtedy, kiedy jest pijany. A upija się zawsze w Perloomie. Tutaj nigdy.

– To znaczy, że gdyby miał okazję, nie pojechałby?

– Tego nie wiem. To zresztą zależy, do czego jest panu potrzebny? Zaciągnął się papierosem, strząsnął popiół i spojrzał w okno.

– Rok czy dwa lata temu mieliśmy sporo kłopotów z dopingiem na wyścigach konnych – powiedział nagle. – Bardzo dużo kłopotów. Były procesy i wyroki skazujące, rygorystycznie wzmocniono ochronę stajni, zwiększono częstodiwość badań moczu i śliny. Zaczęliśmy sprawdzać cztery pierwsze konie w wielu wyścigach, aby zapobiec dopingom zwycięzców, i każdego podejrzanego przegranego faworyta, na antyzwycięski doping. Od czasu wprowadzenia tych nowych zasad wyniki niemal wszystkich testów okazały się negatywne.

– To wspaniale – rzekłem, niezbyt zainteresowany.

– No, niezupełnie. Ktoś wynalazł narkotyk, którego nasi analitycy nie są w stanie wykryć.

– Nie wydaje się to możliwe – powiedziałem uprzejmie. Popołudnie umykało bezpowrotnie, a miałem jeszcze dużo roboty.

Wyczuł mój brak entuzjazmu.

Комментарии к книге «Dreszcz», Дик Фрэнсис

Всего 0 комментариев

Комментариев к этой книге пока нет, будьте первым!

РЕКОМЕНДУЕМ К ПРОЧТЕНИЮ

Популярные и начинающие авторы, крупнейшие и нишевые издательства